dach
Końcem września zawitała na budowie ekipa od firmy Burkietowicz i dwa dni zamontowali całą więźbę dachu.
Nie było więc na co czekać i cały październik spędziłem na budowie. Najpierw z małą pomocą powstały ściany szczytowe. Najtrudniejszy w tym przypadku okazał się brak rusztowań. Aby znów nie płacić za ich wynajem, dokupiłem kilkanaście ramek i jakoś dało radę.
Prawdziwym wyzwaniem było pokrycie dachu. nigdy wcześniej tego nie robiłem.
Najpierw poszedł ekran włochaty na spory zakład, następnie kontrłata 25x60, na to poszło deskowanie. odstęp był ok 10cm, deski różne- od 10cm do nawet 20cm.
Następnie żmudny proces wymierzania odległości oraz łapania przekątnych.
Był mały problem bo okazało się, że instrukcja montażu panela była mało precyzyjna i trzeba było dobić 4cm desek na początku, aby pas startowy miał lepsze podparcie. Poza tym wykonanie samego pasa startowego uniemożliwiało zamocowanie deski okapowej do czoła i trzeba było montować ją pomiędzy wiązarami.
Montaż samego panela to bajka, potrzeba jednak min 4 osób (2 podające na dole i 2 na dachu).
Obłożenie jednej połaci z docinkami to czas ok 6-7 godzin.
Pozostał jeszcze montaż wiatrownic, gąsiora oraz rynien, ale to w wolnej chwili.